Składniki na około 50-60 pączków średniej wielkości
1 kg mąki pszennej przesianej typ 450 lub 480
około 0,7 litra mleka ciepłego lub więcej (może być ciepła woda)
5 żółtek
2 łyżki spirytusu lub octu
200 g masła 82% tłuszczu
7 dag drożdży świeżych (około 3/4 paczuszki a 10 dag)
szklanka cukru
aromat
szczypta soli
do smażenia: około 1,5 kg tłuszczu do smażenia lub 1,5 litra oleju - z wysoką temperaturą spalania
Przygotowanie
LINK do przepisu na filmieW dużej misie do mąki dodaję sól, cukier waniliowy. Mieszam na sucho. Robię dołek w mące. Wsypuję doń pokruszone drożdże. Posypuję około 2 łyżeczkami cukru i polewam ciepłym mlekiem tak, by je przykryć. Czekam aż podrośnie zaczyn z drożdży.
Żółtka, cukier, ciut mleka - roztrzepuję trzepaczką na jednolitą masę
Topię masło, które w momencie dodania do mąki powinno być ciekłe, ciepłe lub letnie.
Kiedy drożdże podrosną, dodaję do misy masę z żółtek i spirytus. Spirytus zapobiega nadmiernemu wchłanianiu się tłuszczu i zmniejsza powstawanie piany podczas smażenia. Wyrabiam całość dużą łyżką. W trakcie dodaję tyle mleka, żeby uzyskać rzadsze ciasto od typowego drożdżowego przygotowanego na placek czy chleb, jednak gęściejsze od ciasta naleśnikowego. Na koniec dodaję ciepłe masło-najlepiej dodawać go cienkim strumieniem i cały czas mieszać, bo lepiej się wchłania. Ważne, by dodać masło na końcu, bo drożdżowe ciasta lepiej się udają. Kiedy masło się wchłonie wyrabiam jeszcze całość około 2-3 minut, dalej łyżką aż ciasto zrobi się gładkie. Odstawiam misę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (pod przykryciem) na około 30-60 minut.
Rozgrzewam tłuszcz do smażenia do temperatury około 180 stopni C. Jeśli nie mamy miernika, według starej metody wrzucamy kawałek ciasta. Jeśli od razu wypłynie lub ciasto utrzymuje się na powierzchni i delikatnie stopniowo rumieni się, zaczynamy smażenie.
Jeśli ciasto gwałtownie się rumieni a nawet brązowieje, natychmiast zmniejszamy lub wyłączamy grzanie, żeby się ciastka nie przypaliły. Nabieram łyżką porcję ciasta a drugą łyżką spycham porcję do garnka z gorącym tłuszczem. Rumienimy pączki około 2 minut z każdej strony. Wyjmujemy i osączamy na bibule.
Życzę udanych wypieków!
Pozdrawiam Weronika
Weronika cudowne pączucie, sama muszę w końcu usmażyć :)
OdpowiedzUsuńElu polecam! Raz nie zawsze
UsuńSzkoda,że nie mogę takiego pączusia zjeść natychmiast.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I to fakt. Takie są najsmaczniejsze, jak ktoś upiecze i poczęstuje. Wiem coś o tym. Pozdrawiam
UsuńMniam, dzisiaj zabieram się za te pączusie! Życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńBeatko polecam! Nadmiar kalorii spalimy na pewno, idą przecież mrozy. Cieplutkiego smacznego weekendu!
UsuńAle mi narobiłaś apetytu na pączusia... :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlimpio zachęcam do wypieku-łatwy. Dziękuję za odwiedziny Pozdrawiam serdecznie
UsuńRobiłam właśnie wczoraj podobne pączuszki-racuszki.Przepyszne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mnie odwiedziłaś. Pozdrawiam
UsuńAle super pomysł! Nigdy czegoś takiego nie robiłam, muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńKrólowo to dobry przepis dla zabieganych. Polecam i pozdrawiam cieplutko
UsuńJuż się poczęstowałam pycha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://karolinakuchmaci.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż
Dziekuję za odwiedziny i zaproszenie. Pozdrawiam
UsuńMoja mama takie robiła
OdpowiedzUsuńWlasnie takiego przepisu szukałam.
OdpowiedzUsuń